czwartek, 4 sierpnia 2011

Bez limitu okrążeń


Czy postępowanie administracyjne może trwać w nieskończoność?
Otóż ... może.



Reformacja i kasacja
Postępowanie administracyjne jest dwuinstancyjne. Od rozstrzygnięcia w pierwszej instancji można się odwołać. Organ wyższego stopnia zbada sprawę raz jeszcze. Jeżeli dopatrzy się uchybień, to zaskarżoną decyzję uchyli.

Teoretycznie na tym etapie powinno nastąpić "załatwienie sprawy", bo roztrzygnięcie skutkujące jej przekazaniem organowi I instancji do ponownego rozpatrzenia stanowi "wyjątek od zasady". W praktyce ów "wyjątek" wyjątkiem jednak nie jest. Dla przykładu: w roku 2010 SKO w Poznaniu uchyliło łącznie 2266 decyzji, z czego do ponownego rozpatrzenia przekazano aż 1799 decyzji czyli niemal 80% (źródło tutaj).


Dwuinstancyjność do kwadratu
Przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania może nastąpić tylko wtedy, gdy organ naruszył przepisy postępowania w zakresie wyjaśnienia okoliczności istotnych dla wyniku sprawy (co ustawodawca - optymistycznie i wbrew dostępnym danym - uznaje za rzadkość). Sądy adminstracyjne uważają, że w takim przypadku organ II instancji nie może "wyręczyć" naruszającego prawo organu I instancji i dokonać samemu niezbędnych ustaleń. Z pewnością przyspieszyłoby to czas załatwienia sprawy ale ... byłoby sprzeczne z zasadą dwuinstancyjności postępowania. A ta w hierachii zasad plasuje się wyżej niż szybkość postępowania. To że w praktyce tak rozumiania zasada może uniemożliwiać stronie uzyskanie decyzji jest traktowane jako nieco uciążliwy ale konieczny skutek uboczny zapewniania standardów praworządności. Stanowisko takie pasuje do modelu teoretycznego, ale nie przystaje do realiów.


Nielimitowana liczba międzyinstancyjnych okrążeń
I dlatego postępowanie administracyjne może trwać w nieskończoność (a przynajmniej tak długo, dopóki wydanie dezyzji stanie się zbędne).

Wójt wyda dezycję,
SKO ją uchyli i przekaże sprawę wójtowi,
wójt wyda raz jeszcze identyczną decyzję (napisze w niej jeszcze, że SKO się nie zna),
SKO znów ją uchyli,
akta sprawy ponownie trafią na biurko wójta, wójt znowu wyda akt (za 3. razem będzie naprawdę zły na SKO i stronę)
i tak w kółko.

I na to nie ma "trybu", bo ustawodawca nie zakładał, że organy adminstracji mogą świadomie działać w sposób sprzeczny z Konstytucją i zasadami ogólnymi postępowania. A niestety mogą i nierzadko tak działają.


PS Obawiam się, że ostatnie zmiany w przepisach dla zwiększenia odpowiedzialności urzędników za błędy nie rozwiążą problemu (tak samo jak jedno okienko nie zmieniło sytuacji przedsiębiorców). Tutaj konieczna jest istotna zmiana przepisów proceduralnych. A należałoby zacząć od ... wprowadzenia obligatoryjnych, cyklicznych szkoleń z kpa dla urzędników. Po to, aby kodeks postępowania administracyjnego przestał być "zbiorem luźnych wytycznych, które być może kiedyś warto byłoby przeczytać".

3 komentarze:

  1. Niestety nie mogę się zgodzić z postawioną tezą. Strona zawsze może złożyć skargę na decyzję SKO, które uchyliło decyzję zamiast samemu wydać decyzję reformatoryjną. Sądy coraz częściej takie skargi uwzględniają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie tak tylko wtedy, gdy SKO wydało błędne rozstrzygnięcie. A co w przypadku, gdy SKO postąpiło prawidłowo (tzn. były podstawy do uchylenia i przekazania do ponownego rozpatrzenia)?

    Często przyczyna opisanego w poście problemu tkwi w zachowaniu organu I instancji (zwłaszcza w odniesieniu do organów gminy). Zdarza się, że organy te nie chcą wydawac decyzji, albo przeciwnie - "upierają" się przy decyzji, która jest sprzeczna z prawem. Zjawisko takie jest szczególnie widoczne w sprawach związanych z nieruchomościami - w zakresie podatku od nieruchomości, w sprawach podziałowych czy planistycznych. I bywa też tak, że w takich postępowaniach postawa organów przybiera formę niemal "kontradyktoryjną". A w takich warunkach postępowanie może toczyc się latami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń