wtorek, 12 lutego 2013

Ćwiczenia stylistyczne

Kiedyś, przed rozprawą wdałem się w rozmowę z pewnym aplikantem. Rozmawialiśmy na tematy różne, między innymi o "sądach". Mój rozmówca podzielił się ze mną swoimi spostrzeżeniami na temat "podejścia sądów" do twierdzeń zawartych w pismach procesowych. Otóż - jak zauważył - liczy się nie tyle to, co zostanie w piśmie napisane ("pismo może być bardzo dobre"), ale dowody, które wykazują, że było tak jak to jest twierdzone ("a mimo to bez przedstawienia dowodów sąd powództwo oddali"). Wniosek trafny, choć zdziwiło mnie to, że musiał on zostać wyprowadzony na bazie "sumy doświadczeń", a nie był informacją podaną młodemu prawnikowi "na wejściu". 


Opisane zdarzenie przypomniało mi się w trakcie lektury "Ćwiczeń stylistycznych" Raymonda Queneau. Autor przedstawia to samo, banalne, wydarzenie na 99 sposobów. Tematem utworu nie jest opisywana historia, lecz język, jakim można ją przedstawić. Prawnicy powinni przeczytać tę książkę. Częścią naszej pracy jest bowiem dobieranie właściwej narracji do twierdzeń zawieranych w pismach procesowych, i to dla wykazania zasadności żądań. 


Wnioski:

Każdy stan faktyczny można przedstawić w piśmie procesowym na wiele sposób. Jednak brak powołania dowodów no to, że tak właśnie było, sprawia, że pismo jest  jedynie ..."ćwiczeniem stylistycznym". A takimi ćwiczeniami raczej nie wygrywa się spraw. Niby oczywiste, ale ile "ćwiczeń stylistycznych" trafiło ostatnio na Twoje biurko?

wtorek, 10 kwietnia 2012

Ranking stron internetowych sądów - IV edycja

3 kwietnia 2012 roku opublikowano tegoroczną edycję "E-SĄDY PO POLSKU". Tym razem badaniem objęto strony internetowe sądów okręgowych, sądów apelacyjnych, Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego. 


Najwyższe oceny zebrały: strona www SO w Sieradzu oraz strona www SA w Katowicach. Raport do pobrania np. tutaj


Kilka ciekawych uwag z badania:

  • po raz pierwszy przebadano stronę TK, pod względem technicznym dostrzeżono potrzebę wielu zmian;
  • pomimo krytycznych uwag w ubiegłorocznym raporcie skierowanych do SN, nie dokonano żadnych zmian na stronie tego sądu;
  • mimo zapowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości w dalszym ciągu na stronach sądów okręgowych nie jest dostępne orzecznictwo;
  • kolejne edycje raportów wywołały zdrową konkurencję między sądami; dobre praktyki wypracowane przez liderów zaczynają przenikać do innych sądów; autorzy raportu wskazują przy tym, że "większość pozytywnych inicjatyw rodzi się na poziomie samych sądów, bez szczególnego wsparcia czy presji ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości".

Ostatni punkt potwierdza to, że pozytywne zmiany często nie wymagają nowych regulacji prawnych czy dodatkowych nakładów, a jedynie przyjęcia innego sposobu myślenia. 


Dobrym tego przykładem jest strona www SO w Białymstoku (8 miejsce w tegorocznym rankingu), która - jak można przeczytać w dziale aktualności - stworzona została w "systemie gospodarskim", przy udziale pracowników i sędziów, bez pomocy specjalistycznych firm zewnętrznych. Za jej pomocą można m.in. zapoznać się z najnowszym orzecznictwem tego sądu oraz aktualnym stanem wybranych postępowań sądowych. Myślę, że społeczeństwo oczekuje dziś - co najmniej - takiego dostępu do informacji (a przynajmniej ta jego część, która posiada telefony komórkowe z dostępem do internetu, za pośrednictwem którego płaci rachunki, robi zakupy, sprawdza prognozę pogody albo aktualny indeks HICP). 

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Czy czcionka może zwiększyć skuteczność pisma procesowego?

Możesz codziennie używać samochodu, a mimo to nie musisz odróżniać płynu hamulcowego od płynu do spryskiwaczy. Grunt, aby różnicę widział twój mechanik. Jeżeli natomiast regularnie pracujesz z edytorem tekstu powinieneś mieć podstawą wiedzę z zakresu ... typografii. Dlaczego? Bo typografia wzmacnia przekaz zawarty w dokumencie. 


W Polsce zasady typografii nie są omawiane na żadnym etapie edukacji prawniczej (studia, aplikacja). Skutki tego zaniechania są widoczne w dokumentach tworzonych przez prawników. Często są one trudno czytelne (abstrahując tutaj od kwestii języka i stylu). Ich autorzy koncentrują się wyłącznie na zawartości merytorycznej (co jest oczywiste), ignorując przy tym jej oprawę graficzną. To błąd, gdyż właściwa oprawa ułatwia odbiór treści przez adresata. I temu właśnie służy typografia. Nie chodzi tu o estetykę pisma, ale o jego skuteczność. I dlatego, na przykład, zasadniczej części pisma nie należy pisać arialem, bo jest to czcionka bezszeryfowa, która sprawdza się przy nagłówkach i tytułach, natomiast w dłuższym tekście męczy.


Przyswojenie elementarnej wiedzy o typografii, w zakresie niezbędym dla prawnika, nie wymaga dużego wysiłku. Stało się to zdecydowanie prostsze za sprawą Matthew Butterick'a, autora rewelacyjnej książki "Typography for Lawyers" (25 $ + koszt wysyłki) oraz twórcy strony internetowej o takiej samej nazwie (tu). W Polsce o typografii pisze m.in. Robert Chwałowski

wtorek, 17 stycznia 2012

Prowadzenie bloga polega na regularnym zamieszczaniu nowych postów. :)

W tym roku (zwłaszcza w jego pierwszej połowie) nie będę miał na to dostatecznej ilości czasu. Nowe wpisy będą pojawiać się z rzadka, o ile w ogóle.

Bardzo dziękuję za uwagę. Pozdrawiam.

wtorek, 27 grudnia 2011

2011 - Przegląd wydarzeń

Do końca roku zostało kilka dni. Pora na krótki przegląd wydarzeń, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Ograniczę się do tych, które uważam, ze istotne w kontekście poprzednich wpisów podsumowujących rok 2011 (tutaj i tutaj). 
A więc:

  • styczeń - grudzień: blogi prawnicze; coraz większa grupa prawników przekonuje się do tej formy obecności on-line; dotyczy to zarówno małych, średnich jak i dużych kancelarii; wśród blogów powstałych w 2011 roku wymienić można choćby: blog Pawła Judka o prawie transportowym, blog Kaliny Jarosławskiej o prawie pracy, blog Agnieszki Swaczyny o prawie cywilnym, blog Karola Sienkiewicza o dochodzeniu wierzytelności czy blog o prawie nowych technologii i internecie prowadzony przez prawników z Wierzbowski Eversheds; polska blogosfera prawnicza rozrosła się do tego stopnia, że pod koniec roku uruchomiono nawet katalog blogów prawniczych (większość z nich znajduje się także na liście zamieszczonej na tym blogu);

  • styczeń - grudzień: nowego rodzaju niezamówionie informacje handlowe; w tym roku, obok "tradycyjnego" spamu, na kancelaryjnego maila wpływa sporo niespotykanych dotąd ofert: zapytania od indyjskich prawników gotowych przyjąć od nas pracę w ramach LPO (bardzo egzotyczne), propozycje współpracy od prawników z rajów podatkowych, abonamenty na wideokonferencje i komunikatory internetowe; regularnie też (i częściej niż w poprzednim roku) kontaktowały się z nami firmy oferujące tworzenie i pozycjonowanie stron www; w natłoku takich propozycji oferty kredytów "bez zaświadczeń" stanowiły nikły procent;

  • kwieceń: Rzeczpospolita publikuje Ranking Kancelarii Prawniczych 2011; tegoroczny ranking pojawia się w formacie dobrze znanym z lat ubiegłych; i to zastanawia, bo ten rok jest inny; albo autorzy rankingu uznali, że z jakichś przyczyn nie należy zmieniać jego formuły, albo coś przeoczyli, albo nie dysponowali dostateczną liczbą materiałów; nie wiem, aczkolwiek w kolejnej edycji rankingu wskazane byłyby pewne modyfikacje;

  • kwiecień: ukazuje się pierwszy numer Midy; jest to obecnie najciekawsze czasopismo dla prawników; po Midę sięga się z chęci, nie z obowiązku;

  • sierpień: grupa Onet.pl SA uruchamia serwis z poradami prawnymi; prawnicy powinni obserwować rozwój tego i podobnych serwisów; będzie ich więcej;

  • wrzesień: we Wrocławiu odbywa się Kongres Federacji Adwokatur Europejskich; temat kongresu: "Prawnik i media społecznościowe";

  • październik: anty-wydarzenie; sądziłem, że najpóźniej w IV kwartale tego roku dostawcy systemów informacji prawnych zaprezentują nam nowe, bardziej zaawansowane technologicznie "produkty"; błąd w założeniach - tak się nie stało (sprostowanie: CH Beck testuje obecnie zmodyfikowaną wersję Legalisa, który ma być "wyszukiwarką nowej generacji");

  • pierwsze dni listopada: Naczelna Rada Adwokacka zakłada profil na facebook'u; posunięcie ciekawe, zwłaszcza w kontekście dość niespójnych komunikatów adwokatury co do dopuszczalnych granic wykorzystywania sieci przez adwokatów; 

  • 28 listopada: po raz pierwszy w historii samorząd radcowski umożliwia radcom prawnym udział w szkoleniu zawodowym w formie on-line (i zdobycie w ten sposób punktów szkoleniowych); krok w dobrym kierunku; w przyszłym roku życzyłbym sobie więcej takich szkoleń;

  • grudzień: osoby zainteresowane "wykorzystaniem technologii internetowych do świadczenia usług prawnych" mogły uczestniczyć w konferencji zorganizowanej przez Rzeczpospolitą (koszt 990 zł netto/osoba); dotychczas oferta szkoleniowa "Rz" dla prawników nie obejmowała takiej tematyki; i jeszcze jedno: za taką wiedzą trzeba już płacić  (wkrótce będziemy płacić jeszcze więcej).

Tyle w kalejdoskopowym skrócie, o tym co działo się na naszym rynku. Przy okazji polecam bardzo ciekawy post Jordana Furlonga (tutaj), w którym przedstawia on (w ujęciu globalnym) prognozy na rok 2012. Warto przeczytać. 


I to jest ostatni w tym roku post. Szczęśliwego Nowego Roku! 

środa, 14 grudnia 2011

Jaki był rok 2011 dla prawników? (2)

W poście podsumowującym 2011 rok (tutaj) wskazałem na 4 trendy świadczące o tym, że sposób funkcjonowania naszej branży zaczyna się zmieniać. Każdy z nich wywołany jest - pośrednio lub wprost - przemianami w otoczeniu technologicznym. 


10% przekonanych decyduje o zmianie?
Potrzebowaliśmy trochę czasu, aby zrozumieć, że zachodzące wokół procesy zmian będą miały wpływ na sposób świadczenia przez nas usług. Musieliśmy też przyswoić - w podstawowym choćby zakresie - nową, pozaprawniczą wiedzę. Teraz jednak powinno pójść szybciej. Z dwóch powodów.


Po pierwsze - prawnicy są na ogół bystrzy, zdyscyplinowani i potrafią adaptować się do nowych sytuacji. Zwłaszcza, gdy motywują do tego przesłanki ekonomiczne. 


Po drugie - wskazują na to...  wyniki badań sieci społecznych. Na przykład tych przeprowadzonych przez Social Cognitive Networks Academic Research Centre. Bardzo ciekawie opowiadał o nich kierownik tej jednostki - prof. Bolesław Szymański (Polityka, nr 2826,"Wolność w sieciach").


Wyjaśnił on, że opinia mniejszości oscyluje wokół wartość początkowej, dopóki nie osiągnie wartości krytycznej. Kiedy to nastąpi opinia mniejszościowa "rozszerza się jak płomień i w krótkim czasie zyskuje akceptację całego społeczeństwa". Wartość krytyczna wynosi średnio 10% (jest wyższa, gdy pośród wyznawców opinii większościowej istnieje wąska grupa zdecydowanych zwolenników określonego poglądu). 


Ile procent przekonanych prawników?
A jak te badania mają się do prawników i podsumowania 2011 roku? Zacznę od tego, że co do jednego jesteśmy zgodni: rynek jest trudny i będzie coraz trudniejszy. Na tym jednak kończy się konsensus. Dalej mamy dwie opinie:

  • większościową - nasza branża jest wyjątkowa, bo świadczone przez nas usługi są wyjątkowe, i dlatego nie należy i nie da się wykonywać ich inaczej, niż w ramach obecnego modelu;
  • mniejszościową - obecny model świadczenia usług prawniczych jest osadzony w standardach operacyjnych należących do XX wieku, coraz mniej przystaje on do aktualnych realiów; rozdźwięk ten z każdym rokiem wzrasta i dlatego prawnicy powinni zmienić tak sposób myślenia o swoje pracy, jaki i jej wykonywania.


Nie wiem jaki procent prawników dziś opowiada się za poglądem mniejszościowym. Pewne jest jednak to, że ich liczba wzrasta. O ile w roku 2009 i 2010 grupa ta oscylowała wokół pewnej wartości początkowej, o tyle w roku 2011 roku jej liczebność zwiększyła się. Zwłaszcza w drugiej połowie tego roku. Myślę, że każdy miesiąc będzie przybliżać nas do osiągnięcia wartości krytycznej. Daty? Dziś nie do określenia.

Richard Susskind przewiduje (tutaj), że zasadnicze zmiany w branży nastąpią w perspektywie 5 lat. Dotyczy to relacji brytyjskich i dużych graczy, ale z pewnością będzie to miało wpływ także na inne segmenty rynku. Czy odnosi się to także do naszych, polskich realiów? Dlaczego by nie?

sobota, 10 grudnia 2011

Są rzeczy, których nie należy robić

Sprawy etyki traktuję poważnie. Żadne względy solidarności koleżeńskiej nie mogą usprawiedliwiać tolerowania nieetycznych zachowań. Uważam, że w każdym przypadku, gdy dowiemy się o takim zdarzeniu należy reagować. 
Tyle tytułem wstępu. A teraz konkret. 


Jak klient stał się kontrahentem
Rzecz dzieje się w średniej wielkości mieście. Do adwokata przychodzi klient. Twierdzi, że ma wierzytelność, którą chce egzekwować. Przedkłada komplet dokumentów do sprawy (w tym - to ważne - pisma rzekomego dłużnika, który kategorycznie kwestionuje dług). Zapewne też relacjonuje prawnikowi okoliczności sprawy. Adwokat analizuje otrzymany materiał. Jak dotąd wszystko jest w porządku. Co jednak dzieje się dalej?


Otóż pan mecenas nie podejmuje się prowadzenia sprawy. 


Zamiast tego kupuje od klienta wierzytelność za 40% jej wartości. W umowie z klientem (forma: z podpisem poświadczonym notarialnie, koszty rejenta ponosi... klient) ten udziela adwokatowi określonych gwarancji. M.in. zapewnia, że wierzytelność istnieje w pełnej wysokości, oraz że nie ma jakichkolwiek okoliczności faktycznych lub prawnych, które mogłyby skutkować oddaleniem powództwa o zapłatę. Gdyby okazało się, że tak nie jest adwokat może od umowy odstąpić, a klient ma natychmiast zwrócić otrzymaną cenę. Dodatkowo - klient ma zwrócić adwokatowi jego koszty, określone ryczałtowo na poziomie 45% ceny. 


Biznes rodzinny 
Dalej nasz adwokat-powód występuje do sądu (ale nie w mieście, w którym prowadzi kancelarię). Reprezentuje go w tej sprawie inny adwokat (prywatnie - żona).


Sąd gospodarczy, który rozpoznaje sprawę postanawia przekazać sprawę do wydziału cywilnego. Wyjaśnia, że dochodzona przez adwokata-powoda wierzytelność nie jest związana z wykonywaną przez niego działalnością zawodową. Akta trafiają do sądu cywilnego w mieście, w którym adwokat mieszka (i prowadzi kancelarię). Jeden po drugim, wszyscy sędziowie wydziału cywilnego wyłączają się ze sprawy. Akta zostają przesłane do kolejnego sądu...


Święta krowa?
Myślę, że w opisanym przypadku nie mamy do czynienia z cesją dla inkasa, która mieściłaby się w granicach dozwolonych zasadami etyki zawodowej. Uważam, że czynni zawodowo adwokaci (tak samo radcy prawni) nie powinni łączyć tej aktywności z działalnością zarobkową polegającą na skupowaniu wierzytelności od osób, które zwracają się do nich po poradę. Zwłaszcza gdy, płacą za nie 40% wartości, a całe ryzyko jej sądowego dochodzenia przerzucają na zbywcę. Dla mnie jest to oczywiste. 


W tej sprawie jest też druga kwestia. Otóż zdaje się, że "praktyka biznesowa" rzeczonego adwokata jest w stosunkach lokalnych powszechnie znana. Wskazuje na to pośrednio reakcja sędziów. Mimo tego jest ona prowadzona bez większych przeszkód. O co chodzi? Czy przedsiębiorczy adwokat jest lokalnie świętą krową? Tuzem palestry nie do ruszenia? A może po prostu nikt nie uznał za stosowne zwrócić panu mecenasowi uwagi, na to że nie powinien wyzyskiwać klientów? Bo to po ludzku nieładnie, a do tego sprzeczne z etyką, która jest jednym z filarów wykonywania tego zawodu.